Witajcie Kochani!!! Serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny i przemiłe słowa. Dzisiaj miał być post z pracami na bieżąco, ale znowu coś bloger szwankuje i nie chce mi dodawać zdjęć, więc muszę opublikować post, do którego kilka dni temu "zgrałam" zdjęcia. Ale co się odwlecze to nie uciecze...
Dzisiaj chcę Wam pokazać moje pierwsze w życiu otulacze na kubki. Na życzenie Zamawiającej są bez guzików, gdyż sama postanowiła doszyć guziczki, dlatego na kubeczkach prezentują się zapięte szpileczkami:)))
Dzisiaj chcę Wam pokazać moje pierwsze w życiu otulacze na kubki. Na życzenie Zamawiającej są bez guzików, gdyż sama postanowiła doszyć guziczki, dlatego na kubeczkach prezentują się zapięte szpileczkami:)))
A tutaj już przytulają się do kubeczków. Kubeczki różne, bo chciałam sprawdzić jak rozmiarowo się sprawdzają:
Nie dość, że dzień się nam o godzinę skrócił, to chyba cała doba się skurczyła, bo ciągle nie mogę z niczym zdążyć, a na domiar rozkłada mnie przeziębienie i nie wiem jak to się do jutra skończy. W każdym razie pozdrawiam Was serdecznie i życzę dużo zdrówka oraz do kolejnego!!!
Otulacze są świetne a Ty trzymaj się cieplutko :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, bardzo ładne ;)
OdpowiedzUsuńśliczne :* Kochana już mobilizuję się do guziczków :)
OdpowiedzUsuńBożenko, wiesz co sądzę o ocieplaczach:) Ale i tak mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńMówisz Bożenko, że zimą nawet kubeczki marzną ;) Otulacze są świetne. Myślę, że sama powinnaś się mocno otulić, usiąść wygodnie z kubeczkiem pysznej herbaty z sokiem malinowym, by przegnać to przeziębienie!
OdpowiedzUsuń