Witajcie moje Drogie. Dawno mnie nie było, ale nie próżnuję, coś szydełkuję i dużo też "służbowo" się jeździło (oczywiście z mężem po lekarzach), ale to też się nad wyraz dobrze skończyło. Dziękuję Wam za miłe komentarze i porady i oczywiście za odwiedziny. Podkładeczki z poprzedniego posta zostały w takiej formie jak na zdjęciach, ale kusi mnie, oj kusi zrobić coś większego, jakiś kocyk, szaliko-chustę, więc może, może? Miałam też problemy z internetem w związku z gwałtownymi burzami i nawałnicami jakie przetoczyły się nad naszą wsią w ostatnich dniach, ale myślę, że już uporano się z technicznymi sprawami i serwer będzie działał. Dzisiaj trochę przydługi post o moich promyczkach, dlatego proszę o cierpliwość. Zaczynam:
- odwiedził nas nietypowy gość, który dał się sfotografować i nawet poczęstował się miseczką mleczka:
- odwiedził nas nietypowy gość, który dał się sfotografować i nawet poczęstował się miseczką mleczka:
- otrzymałam wspaniałego storczyka na konto urodzin, które przede mną, od Znajomych ze Szprotawy oraz zakwitły inne piękności:
- byliśmy z weekendową wizytą u naszych Przyjaciół w Tychach (odwiedzamy się corocznie), gdzie w pobliskim Ośrodku Paprocany nasze pociechy za darmo wyszalały się i wybawiły (piszę za darmo, bo u nas z wielką pompą otwarto park linowy dla dzieci i o zgrozo trzy przejścia kosztują 10 zł od dziecka. Trasę tę trzykrotnie nasze pociechy pokonały w pięć minut:(), a w Tychach szalały do bólu....Rewelacyjny kompleks, oczywiście nie wszystko od razu zbudowano, jeździmy tam już ponad 10 lat i obserwujemy jak rok rocznie coś nowego się dokłada, rozbudowuje czy modernizuje, BRAWO!!! W tym roku zmodernizowano park wodny, coś fantastycznego!!!:
Trudno było uchwycić moje Pociechy, tutaj pomykająca Gosia (ta w pomarańczowe motylki):a tu z kolei w ostatniej chwili złapana w turkusowym Kasia:
Fontanny, prysznice, wiatraczki, no mówię Wam coś rewelacyjnego:
Pozostałe atrakcje nie mają sobie równych:
Dzieci szalały a nas na kocyku odwiedził sympatyczny gość w przepięknym miętowym kolorze (szkoda, że aparat tego nie uchwycił):
A ta ozdoba to koło bloku Znajomych na osiedlu Zet.
- moje wewnętrzne ja zostało mile połechtane, gdyż tutaj miała premierę moja frywolitkowa sakiewka, którą pokazywałam w tym poście. Miło zobaczyć w internecie poza swoim blogiem swoją pracę. Drugą taką publikację przypadkiem znalazłam tutaj, ależ mnie to cieszy!!!
- na koniec dodam, że dotarła wygrana nagroda dla Kasi, jak obiecywano, że do końca lipca dotrze i tak dotarła. Radość mojej Pociechy bezcenna oraz jeszcze jeden promyk, który odmieni nam sytuację po wypadku męża, ponieważ po operacji i rekowalenscencji dostał zdolność do pracy i po trzy miesięcznym bezrobotnym znalazł pracę, zaczyna 15.08.2014. Może i do mnie los się w tej sprawie uśmiechnie?
Kończę już przynudzać, biegnę do zaczętych robótek, o których relacja będzie wkrótce. Pozdrawiam i do kolejnego!!!!!
i to się nazywa szczęście ;) przeczytałam z zapratym tchem...ze wszystkiego się bardzo ciesze a Paprocany to może i odwiedzę ;)wspaniałe miejsce...szkoda że na Podhalu władze chcą tylko zarabiać na rodzicach :(
OdpowiedzUsuńhahaha a to mój STOPIERWSZY komentarz :P
OdpowiedzUsuńCudny jeżu i storczyki :) Miło patrzeć na tak radosne dzieci, doskonale to uchwyciłaś na zdjęciach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBożenko, Twoje małe i większe radości nastrajają bardzo optymistycznie, pomagają wierzyć, że nie wolno poddawać się i tracić nadziei.
OdpowiedzUsuńAle frajdę miały dzieci:)). Ten nowy storczyk to phalenopsis caleidoscope. Też go mam w łososiowym kolorze. Kwiaty trzymają się przez pół roku. Ktoś mi go musiał pozazdrościć, bo opanowały go tarczniki i już drugi miesiąc nie mogę się ich pozbyć. Super, że mąż ma pracę. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńSłodziutki jeżyk!
OdpowiedzUsuń