wtorek, 25 lutego 2014

Mały miszmasz robótkowy

Witajcie Moje Drogie!!! Dzisiaj bardzo króciutko, bo czas nagli a chciałam pokazać Wam moje małe robótki minionego weekendu. Małe i mało bo remont trwa nadal, ale były serdeczne prośby, więc wieczorami i nocami powstało etui na telefon dla sympatycznej koleżanki mojej starszej Córci i kilka sówek z kolei dla moich sympatycznych Znajomych. Wybaczcie jakość zdjęć, ale wiele powstało w nocy, by wczoraj z samego rana mogły trafić w ręce zamawiających. Oto one:
Ta ostatnia sówka to mój wczorajszy wieczorny wytwór a dzisiaj z rana uwieczniony na fotce, dlatego ma kolory bardziej zbliżone do rzeczywistych. Co naturalne oświetlenie to naturalne, czyż nie?
W dodatku słoneczko dzisiaj mamy, więc i energii do pracy więcej. Gorąco pozdrawiam, dziękuję za miłe słowa i odwiedziny i do kolejnego wpisu!!!!

niedziela, 23 lutego 2014

"8/52 Tygodnie Szczęścia"

Witajcie moje Drogie! Dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie przemiłe słowa zostawione pod ostatnim postem. Dzisiaj post z serii "Tygodnie szczęścia". Chcę się z Wami podzielić promykami radości minionego tygodnia. Niektóre nie dało się sfotografować, dlatego wspomnę o nich słownie.
Na początek zwiastuny wiosny tej zimy w promykach słońca znalezione w naszych ogródkach:
Pomimo wiosennej pogody do naszego karmika w dalszym ciągu zaglądają łakomi słonecznika mali goście:
oraz bardzo nietypowy gość, którego przyznam się szczerze razem z Mężem nigdy nie widziałam. Zidentyfikowaliśmy go ze zdjęciami z netu, jeśli się mylimy w jego nazwie to proszę o podanie poprawnego nazewnictwa. Wybaczcie mi też zdjęcie niezbyt dobrej jakości, robione zza firanki, przez szybę, na kolanach, żeby go nie spłoszyć. Proszę Państwa oto grubodziób, ma prawdopodobnie czerwonawe nóżki i to chyba pani grubodziób:
Kolejne promyczki to przesympatyczne spotkanie przy kawie i ciasteczkach z Agatką z "Kącika Małej Sowy" i Ewelinką z "Sosnowego Dekuferka" oraz niedającego żadnymi słowami opisać się błysku w oczach i tego szerokiego, promiennego uśmiechu mojej starszej Pociechy na widok zamówionego przez Nią u Ewelinki kuferka z "żywymi koniami" Efekt pracy przeszedł Jej najśmielsze oczekiwania i z serca jeszcze raz Ewelince za to dziękujemy.
Wielce też me serce się uradowało, kiedy przeglądając najnowszy numer "Twórczych Inspiracji" Zeszyt 2/6 natrafiłam na jedno zdjęcie, na widok którego głośno wykrzyknęłam, aż Mąż się wystraszył, bo przed krzykiem był pisk, a potem:"Ja Ją znaaaam!!!!!"( oczywiście nie osobiście, ale znamy się z blogowania), tak Jolanto to o Tobie mowa, bo to Twoje zdjęcie z Twoimi pracami, pracami które miałam okazję podziwiać już wcześniej, a prace te znajdziecie tutaj i tutaj. Zapraszam do pooglądania!!!
Jeszcze taki mały sukcesik mojego Męża i mój, bo w ciągu dwóch dni zrobiliśmy dość dużo w odremontowaniu kuchni i korytarza mojej teściowej. Musieliśmy w piątek zdrapać ściany w kuchni i  przeszlifować, a Mąż wczoraj, tj. w sobotę położył pierwszą warstwę gładź gipsową w kuchni, a ja zdrapałam farbę z korytarza i zagruntowałam. Pewnie nie wyrażam się fachowo, ale mam nadzieję, że budowniczy mi za to głowy nie urwą;))) Z pewnych względów jest to trudna praca, trudna nie tyle ze względów fizycznych co psychicznych. Mam nadzieję, że szybko ją skończymy, bo chcieliśmy odświeżyć trochę swoją łazienkę, dlatego wybaczcie, że będę rzadziej do Was zaglądać, a z pewnością rzadziej wpisywać komentarze (ze względu na remonciki i żółwi komputer). W minionym tygodniu co nieco poczyniłam to pokażę następnym razem. Pozdrawiam gorąco i do kolejnego wpisu!!!

wtorek, 18 lutego 2014

La, la, la shambala - czarna elegancja, czekoladowo oraz kremowo, cz. IV

Dzisiaj pogoda jest przepiękna, ustąpił ból głowy i nie wadzi mi dzisiaj żółwie tempo komputera, dlatego postanowiłam dodać ostatniego posta z serii "odpoczywania od szydełka". Jednak zanim do tego przejdę, dziękuję za miłe komentarze i odwiedziny zarówno stałych, jak i nowych Obserwatorek. Wybaczcie, że nie odpisuję każdej z osobna, ale gdy tylko mój komputer przyśpieszy to będę tak robić. Dzisiaj ostatnie makramowe bransoletki w trzech kolorach: czarne, brązowe lub jak kto woli czekoladowe i ecru, ewentualnie kremowe. Oto i one:



Mam nadzieję, że wkrótce pokażę wam moje skończone nowości. Do kolejnego wpisu i pozdrawiam gorąco!!!!

niedziela, 16 lutego 2014

"7/52 Tygodnie szczęścia"

Drogie Me, dziękuję Wam za odwiedziny i komentarze, wybaczcie, że nie zajrzę dzisiaj do Was, ale coś komputer odmawia mi posłuszeństwa, dobrze, że zdjęcia do tego postu wklejałam systematycznie, bo dzisiaj to masakra.
Chcę się z Wami podzielić małymi promyczkami radości z minionego tygodnia. Na początek Mąż oswoił się ze soczewką i oswaja się teraz dodatkowo z okularami progresywnymi, więc z każdym dniem rośnie w nas nadzieja, że ma szansę wrócić do pracy jako kierowca.
Miniona niedziela minęła nam na rodzinnym spacerze i poszukiwaniu wiosny tej zimy:
 
 
 
Udało mi się zapisać na wyzwanie Kreatywnego Kufra pt. "Alicja w Krainie Czarów" o tu i prezentacja mojej pracy:
Udało nam się jednego dnia złapać trochę zimy i słoneczka, a moje Pociechy natychmiast to wykorzystały do swojej radosnej twórczości:
 
 
Tak, tak moje Drogie lepienie bałwanów ich nie zadawala, ulepiły coś na kształt oswojonego wilka:
 
 
Następnego dnia było już po śniegu:(
W końcu nadeszła chwila na Walentynkową relację. Na początek pokaże coś co zamówił i zrobił dla mnie Mężuś. Oto wspaniałe kolczyki z kołami Swarovski o nazwie ring beads crystal red magma 12,5 mm i srebrnymi biglami, wzorował się na kursie sklepu Qnszt:
 
Dla naszych Córeczek zrobił dwie makramowe bransoletki:
    
Córcie dla nas też przygotowały wzruszające niespodzianki, własnoręcznie wykonane:
Moje niespodzianki niestety nie doczekały, a raczej nie zdążyłam obfotografować, bo słodycze u mnie długo nigdy nie stoją nietknięte:))




piątek, 14 lutego 2014

La, la, la, shamballa...- w kolorze bzu, cz. III

Moje Drogie dziękuję Wam za komentarze i odwiedziny. Dzisiaj króciutki pościk, bo mnie aura dobiła, tzn. drastyczne wahania ciśnienia wywołały u mnie ból migrenowy i ledwo funkcjonuję. Ta  skrajnie zmienna pogoda wywołała u mnie coś na wzór nostalgii. Zatęskniłam za majem, ciepłym, słonecznym, a szczególnie za kwitnącymi wtedy bzami i ich wspaniałym zapachem. Bransoletki, które dzisiaj Wam pokaże miały być bohaterkami innego postu, ale mi się wiosny chce i nic na to nie poradzę:
Wybaczcie, ale dzisiaj już do Was nie zajrzę, ale obiecuję jutro!!!! Papapa

środa, 12 lutego 2014

Skarpetusie i la, la, la shamballa...serduszka biją w rytmie czacza oraz w kolorze miłości, cz. II

Jak zwykle na samym wstępie pragnę Wam serdecznie podziękować za liczne odwiedziny i komentarze ze słowami zachęty do dalszej pracy. Zapewniam Was, że też często Was odwiedzam, jednak dodawanie komentarzy zależy już tylko od tego jaki humor ma mój żółwi komputer, ale staram się, staram.... Powiem Wam w sekrecie, że mój Małżonek zaczyna rozglądać się za nowym sprzętem, więc może uda mi się wkrótce kupić lepszy i szybszy;)
 Dzisiaj chcę Wam zaprezentować wspominaną już mini-produkcję  mini-skarpetusi na szydełku oraz ciąg dalszy mojego "odpoczywania od szydełka".
Powstały takie trzy pary, jedna ecru podobna do prezentowanej już wcześniej oraz dwie w kolorze angielskiego różu. Są malutkie na takie kilkumiesięczne bobaski. Bardzo szybko się je robi. A oto i one, bohaterki dzisiejszego postu:
W czasie mojego "odpoczywania od szydełka" i w związku z nadchodzącymi Walentynkami postanowiłam poczynić coś w charakterze tego święta. Ja również od Mężulka coś na tę okazję już dostałam, ale tym chcę się Wam pochwalić w innym poście. Oto bohaterki drugiej części robótek makramowych, z serduszkami i w ognistej czerwieni:

Mam nadzieję, że nie przynudziłam i do kolejnego wpisu, a ja zmykam oglądać Wasze cudne prace.