niedziela, 23 lutego 2014

"8/52 Tygodnie Szczęścia"

Witajcie moje Drogie! Dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie przemiłe słowa zostawione pod ostatnim postem. Dzisiaj post z serii "Tygodnie szczęścia". Chcę się z Wami podzielić promykami radości minionego tygodnia. Niektóre nie dało się sfotografować, dlatego wspomnę o nich słownie.
Na początek zwiastuny wiosny tej zimy w promykach słońca znalezione w naszych ogródkach:
Pomimo wiosennej pogody do naszego karmika w dalszym ciągu zaglądają łakomi słonecznika mali goście:
oraz bardzo nietypowy gość, którego przyznam się szczerze razem z Mężem nigdy nie widziałam. Zidentyfikowaliśmy go ze zdjęciami z netu, jeśli się mylimy w jego nazwie to proszę o podanie poprawnego nazewnictwa. Wybaczcie mi też zdjęcie niezbyt dobrej jakości, robione zza firanki, przez szybę, na kolanach, żeby go nie spłoszyć. Proszę Państwa oto grubodziób, ma prawdopodobnie czerwonawe nóżki i to chyba pani grubodziób:
Kolejne promyczki to przesympatyczne spotkanie przy kawie i ciasteczkach z Agatką z "Kącika Małej Sowy" i Ewelinką z "Sosnowego Dekuferka" oraz niedającego żadnymi słowami opisać się błysku w oczach i tego szerokiego, promiennego uśmiechu mojej starszej Pociechy na widok zamówionego przez Nią u Ewelinki kuferka z "żywymi koniami" Efekt pracy przeszedł Jej najśmielsze oczekiwania i z serca jeszcze raz Ewelince za to dziękujemy.
Wielce też me serce się uradowało, kiedy przeglądając najnowszy numer "Twórczych Inspiracji" Zeszyt 2/6 natrafiłam na jedno zdjęcie, na widok którego głośno wykrzyknęłam, aż Mąż się wystraszył, bo przed krzykiem był pisk, a potem:"Ja Ją znaaaam!!!!!"( oczywiście nie osobiście, ale znamy się z blogowania), tak Jolanto to o Tobie mowa, bo to Twoje zdjęcie z Twoimi pracami, pracami które miałam okazję podziwiać już wcześniej, a prace te znajdziecie tutaj i tutaj. Zapraszam do pooglądania!!!
Jeszcze taki mały sukcesik mojego Męża i mój, bo w ciągu dwóch dni zrobiliśmy dość dużo w odremontowaniu kuchni i korytarza mojej teściowej. Musieliśmy w piątek zdrapać ściany w kuchni i  przeszlifować, a Mąż wczoraj, tj. w sobotę położył pierwszą warstwę gładź gipsową w kuchni, a ja zdrapałam farbę z korytarza i zagruntowałam. Pewnie nie wyrażam się fachowo, ale mam nadzieję, że budowniczy mi za to głowy nie urwą;))) Z pewnych względów jest to trudna praca, trudna nie tyle ze względów fizycznych co psychicznych. Mam nadzieję, że szybko ją skończymy, bo chcieliśmy odświeżyć trochę swoją łazienkę, dlatego wybaczcie, że będę rzadziej do Was zaglądać, a z pewnością rzadziej wpisywać komentarze (ze względu na remonciki i żółwi komputer). W minionym tygodniu co nieco poczyniłam to pokażę następnym razem. Pozdrawiam gorąco i do kolejnego wpisu!!!

7 komentarzy:

  1. Śliczna ta wiosna, zimą. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ptaszki tylko do dobrych ludzi przylatują:) A kawkowe spotkania to świetna sprawa, na pewno będziemy je powtarzać!

    OdpowiedzUsuń
  3. och zdecydowanie trzeba powtórzyć, ba! nawet musimy zrobić z tych naszych spotkań pewną robótkową tradycję,co Wy na to?
    ps.dziękuję za tyle przemiłych słów w moją stronę:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy tak słoneczko świeci, kwiatuszki zaczynają kwitnąć, ptaszki ćwierkają od rana do wieczora, to człowiekowi aż się raźniej robi i nabiera energii. Oby ta wiosna już do nasz przyszła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Do mnie w tym roku grubodzioby nie przyleciały, ale w sumie prawdziwa zima trwała 2 tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczne ptaszki:) Uwielbiam jak się zlatują do karmnika:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, są dla mnie motorem i inspiracją do dalszych prac