wtorek, 25 listopada 2014

Podkładeczki pod szklaneczki po raz kolejny

Witajcie Kochani!!!! Dziękuję za tyle miłych komentarzy pod ostatnim postem. Są dla mnie powodem, by dalej doskonalić się w szydełku. Dziękuję!!! Zanim przejdę do sedna, muszę się Wam poskarżyć, a raczej pożalić i przestrzec Was. Wyobraźcie sobie, że to dziwne paskudztwo, ni to przeziębienie, ni to zatoki przekształciło się w dziwne powikłania. Ale od początku. Czułam się, jak wiecie, paskudnie. Nie miałam gorączki, bólu gardła też nie miałam, tylko dziwne bóle twarzoczaszki, coś na wzór bólu zatok około nosowych, katar też mnie nie zamęczał. Czułam się taka jakaś rozbita, słaba i tylko ten dziwny ból głowy. Oczywiście do lekarza z takimi objawami wstyd było mi pójść, no bo ani gorączki, ani bólu gardła, ani kaszlu. No i co miałam doktorce powiedzieć. Jeszcze by powiedziała, żebym z depresją poszła do psychoanalityka??? Zaopatrzyłam się więc tylko w leki przeciwgrypowe i leczyłam się sama. No i na własne życzenie, przyplątała się jakaś złośliwa bakteria, dzięki której poczułam ból mojej martwej od ponad 15 lat górnej jedynki, taki, że językiem nie mogłam jej dotknąć, do tego opuchlizna i tabletki przeciwbólowe nie działały. Na ciele dodatkowo pojawiły się bąble jak po ukąszeniach mrówek wielkości pięciozłotówek, bolą jak sto diabłów, o omdleniu już nie wspomnę, bo nie mam pojęcia co było przyczyną utraty przytomności. Jedno jest pewne gorączki, bólu gardła, kaszlu a nawet minimalnego kataru u mnie nie uświadczysz, a zdrowa nie jestem. Po rozwierceniu zęba też ropy nie było, doktor powiedział, że tylko były tam gazy z przemiany materii bakterii. Skończyło się na antybiotykoterapii, maściach i innych tabletkach. Jaki będzie finał trudno powiedzieć co się jeszcze wykluje? Dlatego moi Drodzy nie lekceważcie w dzisiejszych czasach nawet głupiego kichnięcia, bo nie wiadomo co się z tego wykluje.
Ale dosyć już narzekania. Wracam do tematu.
Jakiś czas temu (oj, bardzo długi czas temu) robiłam dla mojej Kuzynki zielone podkładki pod talerze z Altin Basak Maxi:
Teraz jadąc do Niej w odwiedziny postanowiłam dorobić do kompletu podkładeczki pod szklaneczki, bałam się tylko o odcień zieleni, bo na powyższym zdjęciu ta zieleń jest przekłamana. Prawdziwy odcień kordonka oddają poniższe zdjęcia:

Motyw podkładek jest nawiązaniem do wachlarzyków z owalnych serwet:
Na miejscu okazało się, że strzał z kolorem był w 10. Prezent też się spodobał. Pozdrawiam serdecznie, życzę wszystkim dużo zdrówka i do kolejnego!!!




3 komentarze:

  1. Piękny komplecik.
    Dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne podkładki :)
    kuruj się Kochana!!Nie wolno lekceważyć żadnej choćby z nikłymi objawami choroby !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, ale Cię dopadło! Masz rację, nigdy nie wiadomo, co się do nas przypałęta.
    Komplecik śliczny, jakże mógł się nie spodobać?:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, są dla mnie motorem i inspiracją do dalszych prac