O dziwo pierwsze kurki powstały w .....Wigilię, tak kochani, w Wigilię Bożego Narodzenia jakieś 3 lata temu, kiedy to dzieciaczki już spały a ja czekałam na transmisję Pasterki z Watykanu. Bo to było takie na próbę ze schematów z netu. Najpierw powstały dla moich córci:
A że spodobały się mojej rodzince to trochę ich się do Wielkanocy wysypało:
Po wersjach mini przyszło zapotrzebowanie na midi:
W zeszłym roku na zamówienie powstały ocieplacze na jajka i prezentowane już wcześniej serwetki, ale jeszcze je tutaj raz przypomnę:
Nie chcę Was kochani zanudzić, więc na dzisiaj koniec. Obiecuję - ciąg dalszy nastąpi.
fantastyczne:)
OdpowiedzUsuńpo cichu liczę na wielkanocne co nie co hihi
ps.szykuję niespodzianke,bądź czujna pojawi się na blogu.niedługo tuż tuż
O mamo! Ile kur :D
OdpowiedzUsuńA nieważne kiedy robione, ważne że sam fakt dziergania daje frajdę.
Pozdrawiam!
Cudowny drób!piękne kolorki ,fantastyczne ,co jedno to ładniejsze:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)))
Świetne są te kokoszki ;)) pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńBajeczne kurki :)
OdpowiedzUsuńłał, alez jestes zdolna:) Sliczne:)Co jedna to piekniejsza:)
OdpowiedzUsuńZawadiackie kokoszki, nie ma jak swojskie ;)))
OdpowiedzUsuń