poniedziałek, 30 czerwca 2014

"23, 24, 25/52 Tygodnie Szczęścia"

Witajcie!!! Dawno, dawno już nie dzieliłam się z Wami moimi promyczkami. Uzbierało się tego trochę, dlatego dzisiaj trochę przydługi post będzie. Zanim jednak do niego przejdę, jak zwykle chcę Wam Kochani Obserwatorzy podziękować za odwiedziny i przemiłe komentarze. Są one dla mnie motorem, motywacją do dalszej pracy. To też bezcenne promyczki dla mnie od Was. Dziękuję.
Pogoda dzisiaj jest beznadziejna, bo oprócz tak potrzebnego deszczu jest u nas dzisiaj wyjątkowo zimno, ostatniego czerwca a temperatura ok. 10 st. Celsjusza. "Leje jak z cebra", więc sprzyja to leniuchowaniu w domowych pieleszach i postanowiłam wygospodarować trochę czasu i napisać zaległy post i oczywiście pobuszować po Waszych blogach.
Oto promyczki minionych tygodni:
- cieszyliśmy oczy irysami, które są bardzo kapryśne i nie każdego roku nam zakwitają:
- najstarsza nasza Pociecha - Kasia- skończyła 10 lat, niby dużo a tak mało jeszcze...:
- udało mi się na czas skończyć dwa wielkie projekty - jeden wielki w formie, a drugi w wyzwaniu, bo frywolitki to ciągle dla mnie magia, no i używanie igły do szycia to już czarna magia:

 - kolejne wzruszenia były w dniu zakończenia szkoły, nagrody i wyróżnienia dla naszych Słoneczek. Najpierw Kasia, która jako jedyna w klasie zdobyła 100% punktów w teście trzecioklasistów i celujące oceny z innych przedmiotów:
 - nagroda dla młodszej - Gosi- za wzorową postawę ucznia i wysoką kulturę osobistą:


W nagrodę za te wyniki i ich pracę zabraliśmy Je do kina. Film był niespodzianką, bo myślały, że jedziemy tylko na zakupy, a widok ich zaskoczonych oczu i radości - bezcenny:
- pierwsze plony w szklarence, które będzie już można niedługo zebrać:

 - oraz rzecz, którą myślałam, że już nie dotrze, zamówiona kosmetyczka, z przeznaczeniem na robótki w podróży. Chciałam, żeby to była ona, gdyż motywy na niej kojarzą mi się tylko z jednym - z serwetkami!!!:
Pozdrawiam gorąco i słoneczka życzę!!! Do kolejnego!!!








piątek, 27 czerwca 2014

Odpoczynek?

Witajcie!!! Dawno mnie tutaj nie było, przepraszam, ale po ostatnim wielkim projekcie postanowiłam odpocząć od szydełka. W czasie tego odpoczynku zatęskniłam za małymi formami, a szczególnie moim sercem zawładnęły przeurocze japonki, które zobaczyłam na swojej stronie FB. Postanowiłam wykonać takie i dzięki uprzejmości Pań z grupy "Szydełko - moja pasja i nie tylko" (nota bebe jestem również członkiem tej przesympatycznej grupy i pozdrawiam wszystkie klubowiczki:)) dostałam upragniony schemat i takowe wykonałam. Nie są one oczywiście takie piękne jak oryginalne, różnią się kolorem i niektórymi detalami. Wiem jednak, że obdarowana Mama i jej mała Księżniczka są zadowolone i podobają im się, dlatego zmotywowało mnie to to wykonania jeszcze jednej pary sandałków, z zastosowaniem tej samej metody na podeszwę. Oto omawiane bamboszki:

Postanowiłam też wzbogacić swoją kolekcję kolczyków o kolejną parę, gdyż czerwonych jeszcze nie mam. Między ażurowe przekładki włożyłam jadeit rubinowy 10 mm i najzwyklejsze bigle.
Do wspomnianego wielkiego projektu zostałam poproszona o wykonanie małego dodatku - sakiewki "na grosz" na nową drogę życia dla nowożeńców. Sakiewka w całości wykonana własnoręcznie.
Podszewka zszywana ręcznie z organzy. Z organzy, którą otrzymałam od jednej Pani z kwiaciarni w mieście M., nie wzięła ode mnie ani grosza, chociaż kawałek był dość spory. Bardzo dziękuję tej Pani. Sakiewka jest frywolitkowa i mocno kombinowana, bo nie miałam, żadnego schematu, który mogłabym do tej sakiewki dobrać, ale zamawiającej się podoba, oby tylko nowożeńcom się spodobało.
Na dzisiaj to byłoby tyle. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Na koniec chcę jeszcze podziękować za Wasze przesympatyczne komentarze, liczne odwiedziny. Dziękuję. Zaczęły się wakacje, więc dodatkowo życzę słonecznych, pełnych odpoczynku i owocnych dni.
Do kolejnego!!!!!













sobota, 14 czerwca 2014

Bieżniko-serweta w rozmiarze XXXL - Relacja na gorąco!!!

Moje Drogie!!!! Skończyłam wczoraj tę big serwetę, o której Wam już kilkakrotnie wspominałam. Relacja jest na prawdę na gorąco, gdyż przed momentem zatwierdziła ją sama Zamawiająca. Serweta ma "na sucho" (jeszcze nie wykrochmalona i nie zblokowana) ponad 75x160 cm. Ledwo starczyło mi stołu. Dobrze, że stół jest z opcją wydłużenia, ale jak widać na poniższych zdjęciach, wszystkiego było na styk. Po ostatnim bieżniku XXL myślałam, że większej robótki już w swoim życiu nie zrobię. Jak bardzo się myliłam, nawet sobie nie wyobrażacie. Oto bowiem ta sama Zamawiająca bieżnik XXL zamówiła u mnie na prezent ślubny bieżnik w rozmiarze XXXL. Robiłam go prawie trzy tygodnie po kilka godzin dziennie, ale w końcu skończyłam.
Wzór pochodzi z Sabrina Robótki Extra Zeszyt 1/2011. Użyłam kordonka Ariadna Muza 20 kolor 340 i szydełka Tulip 1,00 mm.
Chciałam zrobić bardziej artystyczne zdjęcia, wiecie takie w plenerze z flakonikiem i kwiatami itp, ale pogoda bardzo popsuła mi plany. Od wczoraj pada i oświetlenie nie takie jakbym chciała. Ale co mi tam jestem z niej dumna i pokazuję zdjęcia na gorąco.
Oto i ona bieżniko-serweta XXXL!!!!
Mam cichą nadzieję, że Was nie zanudziłam, dziękuję Wam za odwiedziny, komentarze i porady. Przepraszam, że nie odpowiadam pod każdym z nich, ale nabijam przez to sobie punktów na liście najczęściej komentujących. Listę tę robiłam z myślą o moich Najwierniejszych, by w razie jakiegoś konkursu nagrodzić ich dodatkowymi punktami, a nie siebie:) Dziękuję za odwiedzinki!!! Pozdrawiam i do kolejnego!!!!

P.S. Biorę udział w Candy u AniKKo-Art. Banerek na dole bloga, bo coś znowu mi się wiesza i nie mogę dokleić go w poście!


środa, 11 czerwca 2014

Fioletowy zawrót głowy

Witam Was w ten piękny, gorący słońcem dzień. Obiecuję dzisiaj nie przynudzać, bo szkoda tak pięknego dnia na zatrzymywanie Was przed komputerem, dlatego dzisiaj krótko. Dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze.
Dzisiaj chciałam Wam pokazać moją przerywnikową pracę (jednocześnie jak wiecie kończę big serwetę, której mam jeszcze 40 rzędów do skończenia). Wiem, że nie wszystkim podobają się fiolety, lilie i ametysty i ich odcienie. Mnie się akurat podobają, podobają się również mojej dalszej Kuzynce, która zamówiła sobie u mnie komplecik na wesele złożony z bransoletki i kolczyków. Wzór na bransoletkę znajdziecie tutaj. Kolczyki to poszczególne elementy w poszczególnych zestawach kolorystycznych zebrane w "gronka". Szkoda tylko, że zdjęcia nie oddają prawdziwego koloru. Robiłam je w trzech oświetleniach, a i tak szczerze mówiąc nie udało mi się w pełni uchwycić tego błyszczenia i koloru.
Najpierw komplecik w świetle dziennym w pomieszczeniu:
Nie mogłam się oprzeć pięknemu słoneczku i postanowiłam w blasku jego promieni pstryknąć parę fotek:
Zdjęcia w sztucznym oświetleniu były również, ale najbardziej udane było to poniżej więc je pokazuję:
Na kolczykach prezentuję zestawy kolorystyczne koralików jakich użyłam.

Wypełnienie to Toho Round 11/0 Inside-Color Rainbow Rosaline-Opaque Purple Linen oraz, idąc od bigla, następujące zestawy kolorystyczne:

1. Zestaw kolorystyczny I: 
Toho Round 8/0 Trans Rainbow Lt Amethyst
Toho Round 6/0 Transparent Med Amethyst
Fire Polish 4 mm Crystal

2. Zestaw kolorystyczny II:
Toho Round 8/0 Trans Rainbow Med Amethyst
Toho Round 6/0  Ceylon Grape Mist
Fire Polish 4 mm Coated 1/2 Silver Violet

3. Zestaw kolorystyczny III:
Toho Round 8/0 Trans-Rainbow Foxglove
Toho Round 6/0  Ceylon Lt Ivory
Fire Polish 4 mm Amethyst

Do kolejnego wpisu!!!! Udanego i owocnego korzystania ze słoneczka życzę wszystkim!!!!

niedziela, 8 czerwca 2014

Miła niespodzianka bo kolejne Wyróżnienie

Dzisiaj chcę wywiązać się z obietnicy danej Tintalle00. Blogger w dalszym ciągu coś się buntuje, ale powiedziałam sobie, że się mu nie dam. Dziękuję za to wyróżnienie bardzo, bardzo gorąco. Po tych chwilach zwątpienia i słabości, to wyróżnienie zmotywowało mnie do pracy. Podbudowało mnie ogromnie, że są osoby, którym podoba się to co robię. Dziękuję raz jeszcze!!!!





Jest to wyróżnienie dla blogów z najmniejszą liczbą obserwatorów, więc w 100% spełniam ten warunek ;) Czas na moje nominacje. Liczba porządkowa nie jest podyktowana tym, że jakiś blog lubię bardziej lub mniej. To by była nieprawda i kłamstwo w najwredniejszej postaci. Uwielbiam wszystkie Wasze blogi jednakowo, bo wkładacie w swoje prace dużo serca, poświęcacie wiele wolnego czasu, żeby pokazać nam swój warsztat. Wasze prace to mistrzostwo świata!!!! Uwielbiam je wszystkie, wiele się od Was uczę. Podziwiają Was nawet moje Córcie, które regularnie do Was zaglądają.
Numery blogów są dla uporządkowania od tych co mają najmniejszą liczbę obserwatorów lub niedawno zaistniały w internecie i chcę zachęcić autorki blogów do pracy i pokazywania swoich dzieł. Sama niedawno założyłam bloga i wiem jak trudno jest zdobyć obserwatorów, ale wiem, że Ci co ze mną zostali to najserdeczniejsze i najpokrewniejsze dusze, które zawsze pomogą, doradzą i wespierają mnie dobrym słowem. Dziękuję!!!!
A oto moje nominacje:


Pozdrawiam gorąco i do kolejnego wpisu!!!!

wtorek, 3 czerwca 2014

Bamboszko-sandałki

Witam Was serdecznie. Dzisiaj miał być post o wyróżnieniu, które dostałam od tintalle00, ale dzisiaj od rana mój blogger strajkuje, jakieś błędy przy zapisywaniu pokazuje, nie chce mi kopiować z komputera ani pendrive'a. Zmuszona więc jestem odłożyć ten post na inny dzień. Oczywiście z głębi serca bardzo, bardzo dziękuję za nominację. Dziękuję wszystkim również za odwiedziny i słowa otuchy. Wiem, że zaniedbałam trochę odwiedziny na Waszych blogach, ale pomału się u mnie stabilizuje i obiecuję bywać częściej.
Będzie to bardzo króciutki pościk, bo robota czeka. Dzisiaj chcę Wam pokazać takie małe bamboszki, które zrobiłam jako przerywnik i odstresowywacz od tych ciągłych wyjazdów i by oderwać się na momencik od bieżącej big robótki, którą ciągle mam na tapecie (ale w sekrecie Wam powiem, że zostało mi ok. 90 rzędów do końca;)). Te kolorowe bucie zrobiłam dla swojej cudownej maleńkiej Sąsiadeczki. A może i wreszcie padać przestanie, to mała Dama się w nich na spacerze pokaże?:) Wzór wzrokowo zaczerpnięty ze zdjęcia z netu, ale jak znajdę autorkę to oczywiście zaktualizuję posta i podlinkuję.
Biegnę do moich 90 rzędów. Pozdrawiam gorąco i do kolejnego!!!!


poniedziałek, 2 czerwca 2014

"21,22/52 Tygodnie Szczęścia"

Dawno mnie nie było, ale wiele się też wydarzyło, ale, ale..... po kolei. Na początku jak zawsze pragnę podziękować Wam za Wasze odwiedziny i słowa wsparcia i pociechy. Witam też bardzo serdecznie kolejnych obserwatorów. Miło mi, że zaglądacie na mój blog. Wybaczcie dzisiaj również nic o moich robótkach nie będzie, ale tak bardzo chcę się podzielić z Wami tym co naszą Rodzinkę spotkało, czyli kolejne promyczki a raczej promienie. Pamiętacie podpis pod tym zdjęciem w poprzednim poście?
Gdybym wierzyła w tego typu znaki (ale chyba zacznę;)), to zwaliłabym wszystko co się w minionych dwóch tygodniach wydarzyło na te właśnie koniczynki, chociaż był też moment grozy, kiedy to moja młodsza Pociecha grzmotnęła główką o asfalt spadając z rowerka, ale Anioł Stróż nad Nią mocno czuwał, bo upadek był naprawdę poważny (na moment straciła przytomność), ale tomograf głowy nie wykazał żadnych poważnych problemów. Oczywiście wstrząśnienie mózgu było.
W środę 21.05 trochę łez popłynęło, w czwartek również, tym razem płakała Gosia, bo po tym upadku nie mogła pojechać na szkolną wycieczkę do Kopalni Soli w Bochni.
Ale w piątek 23.05 zaświeciło nam słońce tak mocno, że do niedzieli nie mogliśmy w to uwierzyć.
W środę 14.05 mój Mąż miał w Starostwie komisję w sprawie niepełnosprawności. Wiedzieliśmy, że nie uzyska stopnia, ale złożyliśmy, bo już nie wiedzieliśmy co mamy robić dalej, był to z naszej strony akt desperacji. Mąż stracił prawo do odprawy i został zwolniony, gdyż nie uzyskał po zeszłorocznym wypadku zdolności do pracy jako kierowca (ma uszkodzone prawe oko). W szpitalu im. Rydygiera w Krakowie przez blisko 5 miesięcy lekarze wpajali nam, że oko jest nie do uratowania, źrenicy nie da się zeszyć, a zaćmy po urazowej nikt w kraju nam nie usunie, bo stopień uszkodzenia soczewki jest tak poważny, że nikt się tego nie podejmie. Uzbieraliśmy pieniądze na prywatne usunięcie tej zaćmy w tamtejszym szpitalu (to na początku doktorki bez mydła nam wchodziły w cztery litery), ale po kolejnych badaniach też się "nie dało" rzekomo na stopień uszkodzenia oka. Skończyło się włażenie a zaczęło się olewactwo i pokazali swoje prawdziwe oblicze. Na dodatek wypięli się na nas i powiedziała nam jedna pani doktor, że nie będą dalej prowadzili męża, żebyśmy się udali do lekarza w rejonie (który z powodu, że nie prowadził Męża od początku, nie podjął się monitorowania tego oka), żadnych zaświadczeń czy wniosków wypełniać nam nie będzie. Nie chcę już rozpisywać się na temat jak był w tym szpitalu i poradni traktowany mój Mąż jako Zasłużony Krwiodawca (oddane ponad 45 l krwi), bo wiele wulgaryzmów musiałabym pod ich adresem wylać. Zostaliśmy więc na lodzie i w tej desperacji złożyliśmy wniosek do Starostwa. Był to, jak się okazało, strzał w 10!!!! 
Na komisji tej był bardzo sympatyczny Pan Doktor z Bielska-Białej, który zaprosił Nas na wizytę do swojego Syna, również okulisty-chirurga na piątek 23.05. Pan Doktor Młodszy, gdy tylko zobaczył oko mojego Męża powiedział, że trzeba natychmiast przeprowadzić zabieg, ale ostrzegł nas, że jest już minimum o 5 miesięcy za późno, ale podejmie się tego ryzyka. Wyobraźcie sobie już w niedzielę 25.05 Mąż został przyjęty do szpitala na NFZ i już w poniedziałek 26.05 o godz. 11 był już po zabiegu. Zaćma pourazowa usunięta, poprawiło mu się widzenie, źrenica zeszyta, oczywiście w nie tak dużym stopniu jakby lekarz chciał, ale zawsze coś. To dla nas takie wielkie szczęście, że Bóg postawił tych dwóch lekarzy na naszej drodze, że sobie nawet nie wyobrażacie. Jedyne co mogę dodać to ludzie rękami i nogami brońcie się przed lekarzami z Krakowa z każdego krakowskiego szpitala, bo to konowały!!! Mógł być już blisko 8 miesięcy po zabiegu, gdyby nie wprowadzano i utwierdzano nas w przekonaniu, że nikt takiego zabiegu się w kraju nie podejmie, że nie ma takiego lekarza, który zgodzi się przy takim urazie oka przeprowadzić zabieg, bo soczewka wpadnie i takie tam. A tymczasem pod nosem, bo do Bielska mamy bliżej niż do Krakowa, mieliśmy wspaniałych specjalistów. Od 8 miesięcy mogło nasze życie wyglądać inaczej, gdyby uczciwie powiedzieli, że na śląsku są lekarze, którzy się w takich zabiegach specjalizują i sobie szukajcie. Czyż nie byłoby to najuczciwsze postawienie sprawy???? A nie przez blisko 5 miesięcy kontrole w Krakowie i ta sama śpiewka.....A,a,a  żebyśmy się źle nie zrozumieli, ja mieszkańców Krakowa lubię i szanuję, ale ci lekarze tak nam zatruli życie, że to do nich mam ogromny żal, że prawdy nie mówili:(((Podejrzewam, że są i tacy mieszkańcy Krakowa i okolic, którzy tak samo zostali potraktowani, a może i gorzej to wiedzą co czujemy i myślimy....
Kolejne promyczki to oczywiście niespodzianki przygotowane dla mnie przez moje Pocieszki Kasię i Gosię z okazji Dnia Mamy.
Na początek te ze szkolnej akademii:
- te cudeńka od Gosiaczka:
- te od Kasieńki:
- te cudeńka to od nich razem, które otrzymałam w domu:
Prawda, że łezka się w oku ma prawo zakręcić???
A na zakończenie tego wspaniałego dnia pod nasze kuchenne okno zawitał przesympatyczny gość:
Inne promyczki to kolejne dobre wieści po kontroli u lekarza, że oko jest na najlepszej drodze, goi się dobrze, dzieci są zdrowe, a to najważniejsze.
Pozdrawiam Was gorąco. Do kolejnego!!!!
P.S Dziękuję za Wyróżnienie, wkrótce na nie odpowiem. 
Zdrówka i słoneczka życzę!!!!