Moje Drogie witam Was serdecznie i gorąco dziękuję za przemiłe komentarze pod ostatnimi postami. W czasie mojego wspominanego już kilkakrotnie "odpoczywania" od szydełka naszła mnie też ogromna chęć na poczynienie kolczyków tzw. wiszących. Szkoda tylko, że z oświetleniem było kiepsko, a przy sztucznym nie za dobrze mi fotki wychodzą.
Na początek wisiorki z koralikami kosmicznymi w trzech odcieniach na metalowej lince:
Tradycyjnie na szpilce:
Długie wiszące na metalowej lince. Pierwsze to fasetowany piasek pustyni z koralem:
w drugiej wersji kolorystycznej, mamy marmur malinowy z zielonym piaskiem pustyni. Szkoda tylko, że pomimo moich usilnych starań aparat nie złapał tej soczystej zieleni, mieniącej się tysiącem złotych drobinek::
Kolejna para to kolczyki z lampworkami:
Postanowiłam też przerobić swoje stare, "zakurzone" kolczyki, ale zanim zdążyłam je sfotografować dla potomnych przed, ostał mi się już tylko jeden, gdyż mój Mężulek zdążył już rozmontować jednego. Dlatego kolczyk przed metamorfozą wyglądał tak:
A po metamorfozie wyglądają tak (tak, tak wyglądają, gdyż wyszły mi aż dwie pary):
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, a teraz znikam do mojego ulubionego zajęcia-odrywnika, czyli "wpadam do Was z wizytą". Pozdrawiam gorąco i do kolejnego wpisu!!!!
Piękna kolczykowa produkcja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Bożenko:)
boooskie!!zwłaszcza te słodkie kaliny...lato!!!to już??!!
OdpowiedzUsuńps.minęłyśmy się wczoraj;)
No nie, kolczykowy zawrót głowy!
OdpowiedzUsuńSzalenie podobają mi się te z piaskiem pustyni:)
OdpowiedzUsuń